Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi mavic z miasteczka Łódź. Mam przejechane 94392.51 kilometrów w tym 12839.43 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.66 km/h i się tym wcale nie chwalę bo nie mam czym
Więcej o mnie.

2021
button stats bikestats.pl
2020
button stats bikestats.pl
2019
button stats bikestats.pl
2018
button stats bikestats.pl
2017
button stats bikestats.pl
2016
button stats bikestats.pl
2015
button stats bikestats.pl
2014
button stats bikestats.pl
2013
button stats bikestats.pl
2012
button stats bikestats.pl
2011
button stats bikestats.pl
2010
button stats bikestats.pl
2009
button stats bikestats.pl
2008
button stats bikestats.pl

Archiwum bloga


Wpisy archiwalne w kategorii

author

Dystans całkowity:31198.36 km (w terenie 9748.33 km; 31.25%)
Czas w ruchu:1846:19
Średnia prędkość:16.75 km/h
Maksymalna prędkość:75.90 km/h
Liczba aktywności:589
Średnio na aktywność:52.97 km i 3h 08m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
77.86 km 0.00 km teren
05:22 h 14.51 km/h

Piątek, 25 lipca 2014 | Komentarze 0

Gruzja - dzień 7

Pobudka o 6 rano na focenie wschodu słońca. Był to chyba najlepszy nocleg z dotychczasowych wypraw rowerowych. Piękny zachód, rozgwieżdżone niebo na 2300mnpm i jeszcze ładniejszy wschód. Wieczorem stada owiec schodzące do wioski a rano wychodzące na pastwiska i pasterze na koniach. Dalej już nie było aż tak pięknie kilkanaście kilometrów pod wiatr a kolejne po kamieniach. Na efekty zjazdu nie trzeba było długo czekać. Ania rozcięła oponę a mi zaczęła pękać obręcz. Do najbliższego sklepu rowerowego w Tibilisi jeszcze ponad 100km.. Byliśmy bardzo ciekawi miejscowości położonych nad następnym jeziorem bo z mapy wywnioskowaliśmy, że będą to piękne zniszczone i opuszczone sowieckie blokowiska. W rzeczywistości okazały się zwykłymi wsiami z bardzo regularną zabudową choć również mało zamieszkałe. W jednej z miejscowości nastąpiło rozczarowanie wyjazdu. Zmęczeni brakiem czegokolwiek do jedzenie zakupiliśmy w końcu melona i arbuza. Niestety były tak niedojrzałe, że mocno się zniechęciliśmy. Nocleg na przełęczy ok 1800mnpm.



Vmax 73km/h
Kategoria author, wyprawy


Dane wyjazdu:
76.16 km 39.00 km teren
06:26 h 11.84 km/h

Czwartek, 24 lipca 2014 | Komentarze 0

Gruzja - dzień 6

Dziś przedwczesna pobudka przez krowę o 5:00. Wokoło same łaki ale jej najbardziej smakowała trawa tuż przy namiocie. Kolejna pobudka o 8:00 ale suszenie ubrań i obfite śniadanie pozwala ruszyć dopiero o 11:00. Niedługo po wyruszeniu podpiąłem się do lawety i podciągnęła mnie na najstromszym podjeździe przez 3km. Potem trochę podpinałem Anię na ekspanderze do swojego roweru. Po kilkunastu kilometrach podjazdu dotarliśmy do dużego kurortu narciarskiego - Bakuriani. Jedziemy sobie wzdłuż licznych hoteli i nagle droga trochę niknie i robi się bardzo stroma a pojawia się wyciąg narciarski. Nie zastanawiając się zbytnio korzystamy z udogodnienia. 400m przewyższenia pokonujemy bardzo szybko. Na sam szczyt nie możemy już wjechać kolejką więc te ostatnie 300m okazało się mordęgą. Było tak stromo, że musieliśmy prowadzić do tego Anię po raz kolejny wziąłem na hol.
Dotarliśmy na przełęcz ale okazało się, że to nie ta i znaleźliśmy w dole drogę którą wygodnie wjechalibyśmy na samą górę wygodną szutrówką. Po dojechaniu na właściwą przełęcz (ponad 2500m) zatrzymał nas stacjonujący tam patrol policji. Wzięli paszporty i trzymali dobre 30min w pełnym słońcu.
Niesamowite wrażenie wspięliśmy się dzisiaj ok 1500m do góry a od przełęczy zaczynała się równina ciągnąca się dziesiątki kilometrów. Trochę takie mongolskie klimaty: połoniny, góry, owce, kozy, krowy, pasterze, jurty no i... psy. Raz aż 5 nas otoczyło. Tutejsze psy były naprawdę duże z wielkimi kolczatkami u szyi chroniącymi ich przez wilkami. Obóz rozbiliśmy ponad wsią z widokiem na jezioro i góry. Ze względu na bardzo silny wiatr wieczorem przywiązaliśmy namiot do kamieni.
Kategoria author, wyprawy


Dane wyjazdu:
36.42 km 16.00 km teren
04:24 h 8.28 km/h

Środa, 23 lipca 2014 | Komentarze 0

Gruzja - dzień 5

Obudził nas pies pasterki obwąchujący namiot. Po chwili do naszego obozowiska dotarło stado owiec i kóz. Ruszyliśmy przez kilka małych i biednych wsi do Ahalciche. Kilometry szybko leciały bo zjeżdżaliśmy 300m w dół. Spotkaliśmy tam parę rowerowych podróżników z Anglii. Jechali z Turcji do Tibilisi. Znaleźliśmy również kafejkę internetową i prześledziliśmy na mapach googla gdzie by tu dalej pojechać. Do Borjomi poszło nam dość szybko gdyż jechaliśmy w dół bardzo malowniczej rzeki Kury (największa w Gruzji). Od rana było bardzo ciepło więc zakupiliśmy pierwszego arbuza na wyprawie i ruszyliśmy po raz kolejny w stronę gór. Wieczorem było na tyle ciepło, że udało się zrobić pranie i wykąpać w rzece.
Kategoria author, wyprawy


Dane wyjazdu:
81.31 km 15.00 km teren
05:32 h 14.69 km/h

Wtorek, 22 lipca 2014 | Komentarze 0

Gruzja - dzień 4

Pobudka o 7:45, wyjazd o 9:00. Śniadanie po 5km podjazdu w deszczu. Przez kilka kolejnych kilometrach jazda w gęstej mgle ale gdy dojeżdżaliśmy do przełęczy nagle się wypogodziło. I naszym oczom ukazały się kozackie widoczki. Na przełęczy chcielismy zrobić obiad na ognisku ale po godzinie walki z wiatrem i brakiem opału poddalismy się i zjedlismy suchą karmę we mgle..
Zjazd był stromy i kamienisty. Góry po południowej stronie wyglądały już zdecydowanie inaczej. O wiele suszej a i uzdrowisko to same stare zarośnięte sowieckie bloki. W następnej wiosce zakupiliśmy barania nogę (gruziński chleb puri) i niedługo potem przymusowy postój na ognisko w deszczu. Później jeszcze kilka kilometrów po błotnistej mokrej szutrówce i rozbiliśmy się na wzgórzu.
Kategoria author, wyprawy


Dane wyjazdu:
48.47 km 32.00 km teren
05:25 h 8.95 km/h

Poniedziałek, 21 lipca 2014 | Komentarze 0

Gruzja - dzień 3

Dzisiaj cały dzień zapowiadał się pod górkę więc zaczęliśmy od standardowego śniadania z ogniska - makaron + sos + pomidory + cebula + przyprawy. Wyjechaliśmy niespiesznie o 9. Zaczęliśmy wspinaczkę asfaltem do kurortu Sairim. Po drodze zatrzymała nas policja. Mówili tylko po gruzińsku ale mniej więcej zrozumieliśmy o co im chodzi. Droga prowadzi tylko do uzdrowiska , później jest gruntówka. Na górze jest bardzo niebezpiecznie i grasują wilki. Najlepiej jak przenocujemy w chatkach drwali i podał swój numer telefonu w razie niebezpieczeństwa mieliśmy podać swoje położenie z gps.
Uzdrowisko powstało 3 lata temu, luksusowe hotele, stacje z wodą uzdrowiskową, alejki z hamakami i market. Dalej jechało się bardzo dobrze. Przed samym wyjazdem zamieniłem małą zębatkę w korbie na jeszcze mniejszą mtb przez co spokojnie bez wysiłku podjeżdżałem nawet stromsze odcinki. Sprawiedliwie rozłożyliśmy bagaże czyli Ania wiozła śpiwory i trochę ubrań w małych sakwach a ja resztę.
Od czasu do czasu byliśmy wyprzedzani przez terenówki. Teren coraz bardziej się wznosił i mieliśmy problem ze znalezieniem jakiegokolwiek miejsca pod namiot. W końcu rozbiliśmy się przy samej drodze na zakręcie. Wilki nas nie niepokoiły, w ogóle nikt nas nie niepokoił.
Kategoria author, wyprawy


Dane wyjazdu:
44.94 km 15.00 km teren
05:22 h 8.37 km/h

Niedziela, 20 lipca 2014 | Komentarze 0

Gruzja - dzień 2

Dzień zaczęliśmy ok 8 rano czasu lokalnego (6 w Polsce). W hostelu na śniadanie gospodarz poczęstował nas arbuzem, melonem i czaczą (tutejszy bimber). Poskładałem rowery a Ania pościągała mapy na komórkę. Zdecydowaliśmy się odłożyć Swanetię na później i skierować się na południe - do Małego Kaukazu.
Poszliśmy pozwiedzać miasto - targ pełen warzyw, owoców i przypraw oraz katedrę Bagrati. Wróciliśmy do hostelu zrobić ostatni przepak i pojechaliśmy zakupić miejscową kartę sim to telefonu. Przy wyjeździe z miasta po raz pierwszy przekonalismy się o kulturze i zwyczajach kierowców. A mówią, że w Polsce jest niby niebezpiecznie. Wszyscy jeżdża jak im się podoba i używają klaksonów przy każdej okazji czy to pozdrowienia czy wyprzedzania.. Po drodze za miastem trafiliśmy na budowę obwodnicy Kutaisi. Pojeździliśmy trochę razem z ciężarówkami i dalej pokierował nas ochroniarz z budowy do wyjazdu na naszą drogę. Rozbiliśmy się nad rzeką. Pomimo nocnego deszczu było bardzo ciepło.
Kategoria author, wyprawy


Dane wyjazdu:
31.55 km 12.00 km teren
02:15 h 14.02 km/h

Sobota, 19 lipca 2014 | Komentarze 0

Gruzja - dzień 1

W końcu przyszedł dzień na długo wyczekiwanej wyprawy. Pobudka przed 7, ciąg dalszy pakowania i drukowanie rozmówek. Wyjazd ok 11:00, cel - lotnisko Modlin.
Na miejscu mieliśmy już zarezerwowany parking.
Jakież zdziwienie było panów na parkingu gdy powiedzieliśmy, że lecimy Wizzairem...
"Przecież Wizzair nie lata z Modlina.." - powiedział parkingowy. Tak więc spokojna wycieczka zamieniła się w dzikie wyścig ku lotnisku Chopina (oddalony o 50km). Przyjazd 14:05 - odprawa bagażu wielkogabarytowego. Z racji dość niewymiarowego pudła z rowerami. Jako, że postanowiliśmy zmieścić się z dwoma rowerami w jedno pudło. Na pierwszej odprawie musieliśmy wyjąć menażkę. Do tego pudło nie mieściło się do skanera więc musiałem wchodzić razem z pudełkiem i go popychać. Co zajęło ok 50 min. Później było już tylko gorzej. Pobiegłem szukać samochodu na tymczasowym parkingu po czym szybka runda po okolicy w poszukiwaniu wolnego miejsca. Samochód porzuciłem ok 1,5km od lotniska na jakimś nieużytku i ruszyłem biegiem. Przy sprawdzaniu dokumentów kolejka ok 100 osób. Na szczęście udało się jakoś wepchnąć. Po raz trzeci wzywani byliśmy przez megafon. Dopadliśmy ostatnią bramkę 5 min po planowanym odlocie. Przez nasze opóźnienie samolot musiał 30 min czekać na pozwolenie na lot.
W Kutaisi byliśmy po 21:00 więc wzięliśmy taxi do hostelu i padliśmy przysłowiowo twarzą na ryjka.
Kategoria author, wyprawy


Dane wyjazdu:
19.16 km 12.00 km teren
02:56 h 6.53 km/h

Niedziela, 6 lipca 2014 | Komentarze 2

Góry Świętokrzyskie

Dzisiaj po całej nocy gorączki i smarkania w końcu przyszedł dzień i można było pojeździć.
Zaplanowaliśmy na dzisiaj krótką pętelkę przez Łysicę (612m) więc nie opłacało brać się plecaków. W sumie odzyskałem trochę siły i jechało się pięknie. Po drodze złapałem małego snejka ale akurat miałem 2 łatki i jakoś poszło. 
Na zjeździe w stronę Porąbek trafiliśmy mistrzowskie truskawki, że aż żal było stamtąd odjeżdżać.  
Śniadanie
 photo IMG_8581.jpg
 photo IMG_8580.jpg
Kategoria author


Dane wyjazdu:
44.33 km 30.00 km teren
04:06 h 10.81 km/h

Sobota, 5 lipca 2014 | Komentarze 0

Góry Świętokrzyskie

Pogoda dopisywała więc pojechaliśmy sobie z Anią w górki żeby się trochę rozruszać przed wakacjami.
Wyruszyliśmy z Bielin i spokojnie cisnęliśmy pod kolejne pagórki. W sumie okazało się, że mam gorączkę więc ciężko było mi nadążyć za Anią. Na szczęście było mnóstwo truskawek po drodze więc miałem pretekst żeby odpocząć :P
Kawałek zejścia ze Szczytniaka (556m). Przy końcówce zjazdu na szlaku zgubiłem okulary. Wróciłem się bez przekonania ale na szczęście szybko się znalazły.
 photo IMG_8556.jpg
Łysiec (594m)
 photo IMG_8559.jpg
 photo IMG_8571.jpg
Sponsorami dzisiejszej kolacji byli:
 photo IMG_8576.jpg
Vmax 69km/h
Podczas pierwszej wycieczki w Góry Świętokrzyskie 8-9 lat temu też tyle wykręciłem i to był mój ówczesny rekord.
Kategoria author


Dane wyjazdu:
63.28 km 35.00 km teren
03:40 h 17.26 km/h

Niedziela, 15 czerwca 2014 | Komentarze 0

Objazd wokół Jeziora Sulejowskiego

Zawody w skimoardingu na Piotrkowskiej.
 photo IMG_3679.jpg
 photo IMG_3688.jpg
 photo IMG_3742.jpg
 photo IMG_3770.jpg
 photo IMG_3781.jpg
Przyszły kanał czyli budowa trasy WZ.
 photo IMG_3788.jpg
 photo IMG_3790.jpg
 photo IMG_3801.jpg
 photo IMG_3804.jpg
Wybraliśmy się z Anią na objazd trasy wrześniowego maratonu. Fajnie było sobie przypomnieć te tereny. Jeździłem wokół jeziora dziesiątki razy ale naprawdę warto tam wracać.
 photo IMG_3818.jpg
 photo IMG_3820.jpg
 photo IMG_3825.jpg
 photo IMG_3830.jpg
 photo IMG_3832.jpg
 photo IMG_3834.jpg
 photo IMG_3839.jpg
 photo IMG_3846.jpg
 photo IMG_3848.jpg
 photo IMG_3872.jpg
 photo IMG_3893.jpg
 photo IMG_3917.jpg
 photo IMG_3918.jpg
Kategoria author