Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi mavic z miasteczka Łódź. Mam przejechane 94392.51 kilometrów w tym 12839.43 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.66 km/h i się tym wcale nie chwalę bo nie mam czym
Więcej o mnie.

2021
button stats bikestats.pl
2020
button stats bikestats.pl
2019
button stats bikestats.pl
2018
button stats bikestats.pl
2017
button stats bikestats.pl
2016
button stats bikestats.pl
2015
button stats bikestats.pl
2014
button stats bikestats.pl
2013
button stats bikestats.pl
2012
button stats bikestats.pl
2011
button stats bikestats.pl
2010
button stats bikestats.pl
2009
button stats bikestats.pl
2008
button stats bikestats.pl

Archiwum bloga


Wpisy archiwalne w kategorii

rajdy, zawody

Dystans całkowity:10997.53 km (w terenie 4656.87 km; 42.34%)
Czas w ruchu:609:40
Średnia prędkość:17.49 km/h
Maksymalna prędkość:75.90 km/h
Liczba aktywności:154
Średnio na aktywność:71.41 km i 4h 00m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
67.60 km 50.00 km teren
03:43 h 18.19 km/h

Niedziela, 2 września 2012 | Komentarze 0

Maraton Galińskiego w Gielniowie

Poranna pobudka po wczorajszym alleycacie była dość ciężka ale jakoś szybko dotoczyłem się do Gielniowa.


Ciąg dalszy nastąpi..


Kategoria author, rajdy, zawody


Dane wyjazdu:
44.48 km 0.50 km teren
02:02 h 21.88 km/h

Sobota, 1 września 2012 | Komentarze 0

Fabryka Ramischa i Alleycat

Wycieczka z przewodniczką po okolicach Fabryki Ramischa. W przyszłości ma wyglądać podobnie do Manufaktury, tylko tyle że w trochę mniejszym wydaniu.
Mało osób zna jej historię i raczej jest ogólnie pomijana na mapie Łodzi. Choć ostatnio znowu tętni tu życie dzięki klubom i kawiarniom: "Spaleni Słońcem", Mabloteka Yellow" czy ostatnio modnym: "DOM"


Podczas spaceru mogliśmy oglądać wiele zdjęć z przed lat. Jak kiedyś wyglądała fabryka jak i jej okolice.






Nowy mural przy "Red Tower" na ul. Roosevelta.


Chwila odpoczynku w Meblotece..


Wypytaliśmy z Mariuszem co i jak z fabryką i jakie są szanse dostania się do środka. Okazało się że bardzo małe ale ja mam taką zasadę, że jeśli to tylko możliwe to fabrykę można uznać za zdobytą jeśli wejdzie się na jej dach.
Tutaj okazało się to bardzo proste wbrew otrzymanym informacjom.


Z dachu były nawet niezłe widoczki.





Zbiornik na najwyższej kondygnacji budynku.


O no i wyżej w tej fabryce już się nie da wejść ;)






Międzyczasie dzieci kombinowały z pudłami.






A to już fabryczka przy Sienkiewicza.


Skrzynka Geocechingowa. W momencie gdy to piszę 22.10 jestem już zalogowany w serwisie głównie po to by znajdować właśnie takie ciekawe fabryczki i inne "urbexy".

Ania też się cieszy ale chyba nie ze znaleziska.



Na krawędzi.






Wieczorem pojechałem na allecata Bartka ale bez napinki na wynik bo jutro start w maratonie.
Zebrało się nas kilka osób w Manufakturze i ruszyliśmy chyba najłatwiejszą trasą alleycata jaką miałem okazję jechać. Przynajmniej mi się tak wydawało. Na początku dość niepewnie ruszyliśmy na Pl. Wolności by dalej poprzez Piotrkowską zahaczyć o Widzew i Górną. Dogoniłem Czeczena ale jakoś jechał trochę wolniej niż zazwyczaj. Okazało się że jedzie z połową kierownicy ale jak na ten fakt bardzo dobrze sobie radził przejeżdżając całą trasę wyścigu. Następnie ruszyłem na lotnisko by tam policzyć kolumny przy nowym terminalu. Niestety miałem spore problemy żeby znaleźć lotnisko a i tak wylądowałem na ścieżce wzdłuż płotu i straciłem trochę czasu. Docieram na 3 pozycji ale i tak w końcowej klasyfikacji jestem przed ostatni. Ok godziny czekamy na ostatnich zawodników.
Stójki też mi jakoś nie wychodzą bo jakoś zimno się zrobiło. Na szczęście w mojej ulubionej dyscyplinie czyli skidach udaje się wygrać. Wracam po 1:00 zmęczony co nie wróży za dobrze biorąc pod uwagę, że ok 6:00 trzeba jutro wyjechać na maraton do Gielniowa.

Dane wyjazdu:
182.88 km 120.00 km teren
10:45 h 17.01 km/h

Sobota, 18 sierpnia 2012 | Komentarze 1

Izerska Wielka Wyrypa

Pobudka o 4 rano. W gęstej mgle jedziemy z Anią do Barcinka oddalonego o kilkanaście kilometrów.
Startujemy z Barcinka i jedziemy peletonem który rzez pierwszy kilometr prowadzę do Starej Kamienicy by tam otrzymać mapy.
Mapa 1
Mapa 2

Zostaję na obmyślaniu wariantu dość długo razem z Liszką, Śmieją i Brudłem. Ruszam w końcu samotnie do PK 17. Zawodnikom towarzyszą piękne widoki wschodu słońca i opadające mgły - coś pięknego. Jednak opłacało się dla tego widoku zerwać tak wcześnie.
Z PK 22 pędzę prosto na południe do asfaltowej drogi przez jakieś gospodarstwo taranując przy okazji jednego z zawodników. Próbuję powoli nadrabiać straty długim obmyślaniem wariantów. Choć w tej chwili nie wiem jeszcze którędy będzie najodpowiedniej pojechać. Przyznam, że z tak trudną wariantowością jeszcze na zawodach na orientację się jeszcze nie spotkałem. Z jednej strony chcę załapać jak najwięcej przewyższeń na początku zawodów ale nie ma idealnego rozwiązania ale z drugiej strony bardzo kusi objeżdżanie górek bokiem.
Na pk 27 jadę już większą grupką co rusz zatrzymując się niepewnie i kontrolując mapę. W końcu jest punkt przy skale. Dalej na zjeździe próbuję trzymać koła P. Brudłowi i innym zawodnikom ale przestrzeliwują punkt więc jestem na pk 32 (na wyspie) przed nimi. Spotykam tam Anię i chwilę rozmawiamy ale niestety muszę ruszać dalej bo międzyczasie doszedł nas Brudło. Jadę więc dalej z nim gawędząc o rowerach i wariantowościach trasy. Niestety na podjeździe wydaje mi się że jedzie za wolno więc wybieram krótszy wariant i go wyprzedzam choć wiem że w końcowym wyniku i tak z nim nie mam szans ale nie ma to jak samemu nawigować. Nie musiałem długo czekać na pierwsze błędy. Zamiast na pk 29 dojechałem na pk 26. Jakoś nie był to duży błąd ale to źle wróżyło. Przed pk 30 (bufetem) spotykam grupkę biegaczy, 3 pierwszych biegnie dość mocno a czwarty biegnie dość ciężko gdzieś z tyłu jedząc bułkę. Okazało się, że to był Piotrek i chwali się, że są pierwszą czwórką na trasie. No nic myślę sobie, że pewnie później osłabnie. Jak się okazało pod koniec mojego rajdu w tym samym składzie dobiegli na metę zdobywając we czwórkę mistrzostwo Polski w biegu na orientacje na 50km. Tym bardziej jest to dziwne gdyż wybierali na trasie różne warianty.
Od Rozdroża Izerskiego dość krótki podjazd a do granic Świeradowa Zdroju piękny zjazd szutrówką by później stromo wspiąć się asfaltową drogą pod punkt nr 21.
Dalej jechałem już pewny siebie bo jeździłem tymi drogami w zeszłym roku. W tym stromym asfaltem wzdłuż rzeki Świeradówki do stoku narciarskiego. Tam biegnąc po stoku dostałem pierwszych skurczów co mnie mocno zaniepokoiło gdyż nie przejechałem jeszcze połowy trasy. Pk 19 i 16 łapię bez najmniejszych problemów ale przecinające moją drogę singiel tracki nie dają mi spokoju i wbijam się na jeden z nich. Niestety prowadzi trochę okrężną drogą i tracę trochę czasu. Następny punkt to odcinek specjalny. Okazuje się, że Brudło go własnie ukończył ale ma o 2 punkty mniej. Na OSie należało przejechać ok 7 km znajdując 3 punkty na trasie singiel tracka. Jeden z kolegów uspokaja mnie, że nie trzeba nawet patrzeć na mapę bo perforatory widać z daleka. Tym bardziej, że za najszybsze przejechanie OSa jest przewidziana nagroda. Pędzę więc od początku ok 30km/h dając z siebie wszystko jednocześnie delektując się wrażeniami z pokonywania zakrętów i przeszkód na trasie. Mijam kilkanaście rowerzystów w większości Czechów i Niemców co na singiel tracku nie jest zbyt łatwe. Niestety dostałem mapkę z trasą którą mam jechać ale uspokojony tym, że to jest banalnie proste po prosu jechałem przed siebie. Niestety wg mapy powinienem skrócić sobie w pewnym momencie drogę szeroką szutrówką. Niestety zauważam to za późno i zawrócenie na ścieżce uniemożliwiają mi inni rowerzyści krzycząc na mnie, że to droga jednokierunkowa. Odpuszczam wiec ale serpentyny nie mają końca więc odbijam ze ścieżki na azymut przez las do szutrówki co w miarę szybko mi się udaje. Niestety zamiast planowanych 7 km przejeżdżam ok 13 km. Trochę zniechęcony tym faktem ruszam dalej w stronę Czech. Na pk 8 kieruję się dość niepewnie bo mapa trochę nie gra z terenem ale bardziej na czuja bez problemów znajduję punkt. Jadąc na pk 3 staram się uważać bo organizator wspominał o niedokładności mapy w tym miejscu. Lecz gdy widzę rzekę działam trochę chaotycznie porzucam rower i biegnę z prądem do granicy z Polską. Po ok 400m znajduję go i wracam po rower. Niestety w tym momencie popełniam największy błąd który kosztuje mnie ok godziny i dużo straconych sił i chęci na walkę o jakiekolwiek miejsce. Ale po kolei. Jadę na południe zamiast na północ przedrzeć się ten kawałek po krzakach. Wybieram drogę leśną mając nadzieję, że okrąży ona górkę i wrócę zaraz do granicy. Niestety droga idzie cały czas wzdłuż rzeki więc wspinam się z rowerem na wzniesienie i zarośniętymi drogami dojeżdżam do łąki. Zauważam pojedyncze ślady zawodników i trochę się nimi sugeruję. Znajduję w końcu szeroką szutrówkę i podążam nią wprost na punkt (przynajmniej tak mi się wydawało). Z mapą zgadzało się prawie wszystko z wyjątkiem tego że pk 2 jest w Polsce a ja nie przekroczyłem granicy. Trochę niepokoił mnie ten fakt ale uznałem, że pewnie nie zauważyłem takiego szczegółu jak przekroczenie granicy. Porzucam rower i nawiguję na punkt na górce biegiem ale mocno niepokoi mnie to że opis wskazuje na ruiny na szczycie a ja mam tu tylko świerkowy młodnik. Po chwili docieram do przecinki która okazała się granicą państwa. Czyli do celu mam jeszcze ok 1km. Tak duży błąd i strata czasu pozbawiają mnie sił i motywacji. Jednak po odnalezieniu w końcu ruin próbuję nadrobić stracony czas i coraz bardziej przyspieszam. Mocno jednak męczy mnie droga do pk 6 do pk 7 dojeżdżam na oparach. Na szczęście załapałem się na pozostawioną tam przez organizatorów wody i odpoczywam chwilę nad jeziorkiem.
Kolejne punkty 11, 9 4, 1 ,5, 10 zaliczam dość spokojnie nie spotykając żadnego z zawodników po drodze. Podjazd na pk 14 ciągnie się długo i nieważność w czytaniu mapy kosztuje mnie kolejną stratę ok pół godziny. Za późno skręcam i błąkam się dłuższą chwilę po łące i zaroślach biorąc ślady zwierzyny lub bydła za ślady zawodników. Na szczęście znajduję jakoś cel ale ponad 2 km biegu po zboczach i chaszczach wysysa ze mnie masę energii. Mocno się męczę na kamienistej drodze prowadzącej do pk 18. Robi się powoli szarawo i mam wrażenie, że jestem od jakichś kilkudziesięciu kilometrów sam na trasie. Łapię pk 24 i cieszę się faktem że przypadkiem na początku wziąłem pk 26 bo każdy podjazd zbliżał mnie nieuchronnie do skurczów. W drodze na pk 20 spotykam rowerzystę i piechurów. Telefon od Piotrka przywraca mi trochę w to co przewidywałem tzn. że na mecie jest już Brudło więc mam jeszcze szansę na 3 miejsce (na początku Paweł mówił że Śmieja ma nad nim przewagę kilkunastu minut i wspominał że to jest nie do nadrobienia). PK 12 biorę na szczęście bez problemów ale głównie dzięki wyjeżdżonej ścieżce przez zawodników. Ostatnie kilka kilometrów pędzę z całej siły 30-40km/h jakby liczyła się każda sekunda. Choć wiem że każdy mocniejszy ruch będzie skutkował silnym skurczem. Na szczęście dotarłem do mety bez niespodzianek. Udało się osiągnąć cel który w sumie założyłem sobie miesiąc wcześniej czyli ukończyć na 3 miejscu. W sumie pozostał trochę niedosyt bo gdyby nie te nieszczęsne złe decyzje w Czechach spokojnie miałbym miejsce wyżej bo o pierwszym nawet nie myślałem choć jak się okazało trasę przejechałem z najwyższą średnią i najdłuższy dystans. To drugie nie jest raczej powodem do dumy bo to oznacza, że jednak w kwestii orientacji z mapą jeszcze mi sporo brakuje.
Podsumowując zawody super zorganizowane jedne z najlepszych pod względem widoków, przewyższeń, wariantowości itp. Ze wszystkich zawodów w których startowałem chyba 3 miejsce na tych zawodach uważam za największe swoje osiągniecie.
2 tygodnie w górach dało efekty choć nie były to typowe treningi ale przez to w miarę na świeżo mogłem wystartować.
Bardzo dawno tyle nie pisałem i pewnie nikt tego nie przeczyta w całości ale raz na jakiś czas trzeba nadrobić zaległości. Piszę to po 2 miesiącach ale te zawody nadal dobrze pamiętam.
Dojeżdżając do bufetu. (foto M. Strojny)

Odpoczynek po zawodach.

Ania na mecie.




Ania trochę smutna, że tym razem nie udało się jej stanąć na podium.



Piotrek z Pucharem Mistrza Polski w Maratonach Pieszych na Orientacje.


Vmax 66,3km/h

Dane wyjazdu:
28.91 km 12.00 km teren
01:31 h 19.06 km/h

Środa, 15 sierpnia 2012 | Komentarze 0

Kowary - Okraj
Wystartowaliśmy z Anią w zawodach podjazd na Okraj o którym dowiedzieliśmy się przypadkiem z plakatu w Czechach kilka dni temu.
Nawet nie pamiętam pozycji i czasu jazdy z zawodów ale słabo mi poszło za bardzo oszczędzałem siły a ostatnie kilometry gdy już wiedziałem gdzie jestem jechałem 25km/h co i tak mi nic nie dało bo początek jechałem z prędkością 8-10km/h więc tych strat już się nie dało nadrobić. Podjazd oczywiście terenowy a zjazd asfaltowy. Ogólnie impreza dość średnia ale wystartowaliśmy tam tylko z ciekawości i w ramach treningu przed Izerską Wielką Wyrypą.
Kowary - dopiero po zawodach zrobiła się super pogoda.







Vmax 64km/h

Dane wyjazdu:
130.98 km 85.00 km teren
06:55 h 18.94 km/h

Sobota, 4 sierpnia 2012 | Komentarze 0

Rajd Konwalii
Krótki rajd przygodowy na orientacje w Mochach zachęcił nas do wzięcia udziału oryginalną formułą łączącą rower z kajakiem. Do tego krótki dystans (ok 100km) w połączeniu z dość trudną nawigacją uczynił ten rajd głównym wyznacznikiem początku naszego urlopu.
W okolice Poznania jedziemy autostradą, niestety trochę błądzimy i na miejscu zjawiamy się ok 1 w nocy.
Rano rozgrzewka na rowerze po śniadanie do sklepu i przygotowania do startu. Ania w tym czasie jeszcze spała i ledwie zdążyła wystartować.
Od początku trzymam się czołówki. Droga dojazdowa do pierwszego punktu była bardzo zarośnięta więc wszyscy ją ominęli ale zaraz się wrócili. Ja stwierdziłem że nie będę jechał jak wszyscy choć wiedziałem że to jest najlepszy dojazd. Na objazd straciłem czołówkę z oczu. Następnie samotnie podążałem do PK 2 przez Boszkowo które dopiero jak zobaczyłem plażę rozpoznałem, że byłem tutaj kilka lat temu. Drogi nie zgadzają mi się trochę z mapą. Nie mogę przyzwyczaić się do mapy topograficznej i wjeżdżam w podmokłe łąki gdzie kończą się wszystkie drogi. W końcu znajduję właściwą drogę ale mijam punkt. Udaje mi się go odnaleźć z innym zawodnikiem. Dla odmiany trójkę odnajduję bezbłędnie ale na odcinku do RJnO ponoszę katastrofę nawigacyjną. Z wieloma punktami miałem spore problemy a PK 4 odnalazłem za trzecim podejściem tracąc na niego ok 40-50 min. Do tej pory nie wiem dlaczego tam się tak pogubiłem bo to był jeden z łatwiejszych punktów. Ogólnie odcinek RJnO był bardzo krzaczasty sporo biegania po pokrzywach ale w sumie fajny. Po wyjechaniu w końcu w stronę PK 6 wiedziałem że ponad godzina stracona nie pozwoli mi już walczyć o czołówkę tym bardziej, że trochę przez te chaotyczne bieganie po lesie straciłem sporo sił. Niestety szósta nie okazała się szczęśliwa i szukałem jej ponad pół godziny. Osłabiło to mocno moje morale ale każdy następny punkt znajdywałem już bezbłędnie więc chyba kilka osób udało się wyprzedzić. Cały rajd czekałem na odcinek kajakowy. Po treningu z przed tygodnia czułem się mocny w tej konkurencji i liczyłem że w końcu odpocznę trochę od roweru. Na wodzie cisnąłem od samego początku prawie na maxa przez co udało mi się wykręcić czas ok 40 min. Rajd kończę dopiero na szóstej pozycji na 32 osoby. Ania dociera 2 godziny po mnie z kompletem punktów co pozwala jej stanąć na drugim miejscu podium.
Mapki ze strony organizatora.







Strona imprezy.

Dane wyjazdu:
51.78 km 25.00 km teren
02:44 h 18.94 km/h

Sobota, 30 czerwca 2012 | Komentarze 1

MTB CUP - Zgierz

Miałem startować na zawodach w Zgierzu ale jakoś w dniu imprezy mi przeszło i pojechałem z myślą, że będę robił tylko zdjęcia i kibicował. Na miejscu przekonał mnie Filip do startu. Pożyczyłem od niego kasę na start i kask od Wikiego. Udało się nawet zapisać 1,5h po limicie na to przeznaczonym.
Pogoda dopisała - ponad 30 stopni, mieliśmy ruszać po 14 więc moglibyśmy być chociaż pewni jednego.. że nie zmarzniemy na trasie :P

Hania

Kuba



Kinga

Laura





Statuetki dla zwycięzców


Kinga zdeklasowała wszystkich. Wygrała chyba każdą możliwą kategorię.



Nagród było naprawdę dużo, nie wiem jakim cudem zdołali przekonać do tego sponsorów.




Chyba tylko piesek niczego nie wygrał a pół dnia w upale się męczył i czekał na swoją szansę..

Nie wiem jakim cudem udało mi się zająć 3 miejsce w kat. skoro w open byłem 27/65

Traska świetnie poprowadzona, wystartowały jednocześnie trzy kategorie wiekowe w sumie ponad 60 zawodników więc na początku tworzyły się spore zatory. Przed startem była losowana kolejność w jakiej należy się ustawić w sektorze, oczywiście wypadłem na samym końcu ale dzięki temu nie miałem nawet możliwości żeby się zajechać od początku. Przez co starczyło mi sił na dłużej przez co lepiej ją sobie rozłożyłem.
Chyba pierwszy raz zdarzyło mi się na wyścigu xc że głównie przewagę nad innymi zawodnikami zdobywałem na podjazdach, jakoś wbiłem się w rytm podjazdów ale za to gorzej szło mi na prostych.
Na koniec było losowanie nagród gdzie chyba każdy coś wygrał a nagrody były nie byle jakie np. zegarek Garmina za ponad 1000zł, wycieczka do Chorwacji, okulary, liczniki itp.
Impreza bardzo udana mam nadzieję, że za rok również się odbędzie.
Galeria z zawodów
Kategoria author, rajdy, zawody


Dane wyjazdu:
92.07 km 0.00 km teren
04:01 h 22.92 km/h

Niedziela, 24 czerwca 2012 | Komentarze 0

Silesia Adventure Race - Katowice - dzień 2

Drugiego dnia miejsce startu było oddalone od bazy rajdu o kilkanaście minut drogi lasem.


Na początek rozdanie map do biegu po Mikołowie.


Organizator wytłumaczył zasady...

i wszyscy rzucili się na mapy.








Wystartowałem trochę później ale wystarczyło przycisnąć do 50km/h i już byłem na początku stawki i mogłem spokojnie robić zdjęcia ;)




Dzisiaj punkty należało zaliczać po kolei więc na punktach kontrolnych robiły się kolejki.

Tu akurat trzeba było rozwiązać sudoku.





Ciekawym pomysłem było również zadanie w którym należało zanurzyć się do szyi w jeziorze.



Na hałdzie.

Na placu zabaw.


Wydawanie zadań do biegu po Mikołowie.



Na zamku w Chudowie jedna osoba z drużyny miała założyć kolczą siatkę.


Na ostatnim punkcie należało odgadnąć co jest na zdjęciu i gdzie to się znajduje.


Dyskusje o wariantach przejazdów.







Pierwsza trójka w kat. KK

MIX

MM



Z Anią zajęliśmy 7 miejsce/18 ale na etapie rowerowym byliśmy 3 zespołem na mecie.
Impreza bardzo nam się podobała. Przede wszystkim duża ilość i różnorodność zadań do wykonania.
Więcej zdjęć w galerii

Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h

Sobota, 23 czerwca 2012 | Komentarze 0

Silesia Adventure Race - Katowice - dzień 1

Wystartowaliśmy z Anią w pierwszym naszym rajdzie przygodowym. Nie był to co prawda prawdziwy przygodowy rajd a bardziej rajd miejski ale od czegoś trzeba zacząć.

Odprawa zawodników.



Wszyscy zawodnicy.













Na trasie było wiele ciekawych zadań m. in. kręgle,

zadania matematyczne,

odwiedzenie sklepu turystycznego,

czy degustacja piwa.

Tymczasem na budowie dworca głównego.

Trzeba było również prześlizgnąć się pomiędzy wiązkami laserów.

A na ochłodę przepłynąć 8 długości basenu.



Tymczasem w poczekalni..

Należało też szybko się uwinąć z rozłożeniem i złożeniem namiotu.


Jeziorko obok trasy,

gdzie trzeba było przepłynąć kawałek kajakiem, szkoda, że tak krótko.


Na koniec zostawiliśmy sobie wbiegnięcie na 30 piętro. Uff ciężko było ale fajne widoczki.


Niestety Anię dopadła kontuzja kolana więc większość trasy przeszliśmy zamiast biec przez co ukończyliśmy w końcówce stawki ale i tak było fajnie. Jutro drugi etap - rowerowy więc pewnie pójdzie trochę lepiej.


Rozciąganie po wyścigu.



Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h

Niedziela, 10 czerwca 2012 | Komentarze 0

Kajaki po Bike Oriencie
Dziś rekreacja po wczorajszych zmaganiach, także dla organizatorów ;)

Film jednego z uczestników
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=7pIy_EpZ44E







Kolega miał niewesołą minę gdy kamera utonęła w rzece. Na szczęście odnalazła się.


Momentami łatwo nie było..

Tworzyły się zatory..

ale ogólnie było wesoło.. ;)

i sielankowo.
Trudno sobie wyobrazić nawet bardziej sprzyjającą pogodę. Oby w przyszłym roku również dopisała.





Odcinek specjalny.





Bęc..




Pierwsza wywrotka.


Druga wywrotka już zaplanowana.



Na koniec spacerek z Ośrodka "Sosenka" do Gajówki w Budach Grabskich.


Kilka razy więcej zdjęć w mojej galerii

Po prostu summer breeze..
Kategoria rajdy, zawody


Dane wyjazdu:
55.68 km 30.00 km teren
03:08 h 17.77 km/h

Sobota, 9 czerwca 2012 | Komentarze 0

Bike Orient&Dog; Orient
Zapraszam do obejrzenia całej mojej galerii z zawodów[/b]

Można również obejrzeć mapę rajdu.
Polecam do przejażdżek po Puszczy Bolimowskiej. Tylko tam jest okazja żeby popędzić Śmiejową Drogą, pobłądzić w Norce Kosmy, odpocząć w Lesie Buciaka czy obmyć się w Boberowym strumieniu..

Oficjalna fotorelacja na stronie Bike Orient






























































































Kategoria author, rajdy, zawody