Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi mavic z miasteczka Łódź. Mam przejechane 94392.51 kilometrów w tym 12839.43 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.66 km/h i się tym wcale nie chwalę bo nie mam czym
Więcej o mnie.

2021
button stats bikestats.pl
2020
button stats bikestats.pl
2019
button stats bikestats.pl
2018
button stats bikestats.pl
2017
button stats bikestats.pl
2016
button stats bikestats.pl
2015
button stats bikestats.pl
2014
button stats bikestats.pl
2013
button stats bikestats.pl
2012
button stats bikestats.pl
2011
button stats bikestats.pl
2010
button stats bikestats.pl
2009
button stats bikestats.pl
2008
button stats bikestats.pl

Archiwum bloga


Wpisy archiwalne w kategorii

author

Dystans całkowity:31198.36 km (w terenie 9748.33 km; 31.25%)
Czas w ruchu:1846:19
Średnia prędkość:16.75 km/h
Maksymalna prędkość:75.90 km/h
Liczba aktywności:589
Średnio na aktywność:52.97 km i 3h 08m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
168.15 km 80.00 km teren
09:26 h 17.83 km/h

Sobota, 15 czerwca 2013 | Komentarze 0

Mazurskie Tropy

Mazurskie Tropy czyli być może nowy cykl zawodów. W tej części Polski to nowość. Jeśli w dodatku trasę układał Piotrek Buciak (wielokrotny zwycięzca Bike Orientu) to warto wybrać się z ciekawości co z tego wyniknie.
Na zawody wybrałem się z Anią, Kasią, Tomkiem i Piotrkiem.
Początek szybki. Po kilometrze doganiam Piotrka. Wydaje się, że jedziemy w czołówce. Na kilku pierwszych PK mijamy się z czołówką czyli np Adamem Wojciechowskim. Jedzie się dość dobrze i mam przeczucie, że jak tak dalej pójdzie to jest spora szansa na wygraną ale nie uprzedzając faktów..
Dojeżdżamy do jeziora. Po obydwóch jego stronach są punkty. Atakujemy jeden z nich, chwila szukania. Dojeżdżają następni zawodnicy. Znajduję jako pierwszy i pokazuję Piotrkowi gdzie jest żeby jak najszybciej go podbił. Chcę jak najszybciej odskoczyć od czołówki. Odjeżdżam do głównej drogi i czekam chwilę coś podjadając. Niestety nikt się nie pojawia więc szkoda mi czasu na czekanie. Mocno przyspieszam i chcę uciec teraz wszystkim. Po ok 20 km niedokładnie najeżdżam na punkt i szukam go prawie pół godziny. Motając się w koło. Znowu chcę nadrobić zaległości choć już wiem, że o wygranej nie ma co marzyć. Do tego zaczynam słabnąć. Biorąc pod uwagę, że nie mam na liczniku jeszcze 50 km a do końca jeszcze ponad 100km to nie wróży najlepiej. Dalej było już tylko gorzej już nie walczyłem o nic tylko żeby się po prostu od razu nie wycofać. Co chwila walczę ze skurczami a jazda do tego stopnia mnie męczy, że mam ochotę po prostu pójść spać na godzinę do przydrożnego rowu..
Niestety kilometry wolno ubywają a mnie cały czas trzyma kryzys. Na ostatnich kilometrach podłączam się do trochę starszego zawodnika i próbuję choć za nim nadążyć.
Ostatecznie przyjeżdżam sporo za połową stawki. Piotrek jest pierwszy a Ania trzecia.
Na pocieszenie wylosowuję byty rowerowe Scoota.
Nie pamiętam żeby kiedykolwiek tak źle mi się ścigało. Pewnie to efekt dłuższej przerwy od roweru, nie służy mi ten stan.
Byłem tak zmęczony, że całą noc nie mogłem usnąć.
Trasa jak i rozmieszczenie punktów wśród jezior i pagórków jak najbardziej godny pochwały i następnym razem jeśli będę troszkę w lepszej formie pojadę na potropić po Mazurach.





Po drodze zwiedziliśmy trochę Nidzicę. Byłem tu kiedyś na Mazovii MTB i to była jak na te zawody jedna z najlepszych tras.



Dane wyjazdu:
42.83 km 18.00 km teren
01:59 h 21.59 km/h

Sobota, 8 czerwca 2013 | Komentarze 0

Bike Orient w Szczepocicach

Druga edycja tegorocznego cyklu BO przyciągnęła sporo osób. W sumie nic dziwnego teren na południe od Radomska jest mało znany a jakże ciekawy.
Impreza w Szczepocicach została zasilona z budżetu Marszałkowskiego Województwa więc było więcej gratisów dla zawodników.
































Więcej zdjęć tutaj
Kategoria author, rajdy, zawody


Dane wyjazdu:
52.12 km 0.00 km teren
02:54 h 17.97 km/h

Piątek, 31 maja 2013 | Komentarze 0

Masa Krytyczna
Wreszcie przyszedł czas na uaktualnienie bloga (29.11.13). Trochę porobiło się zaległości, niestety uzupełnianie po ponad pół roku to już nie to samo co na bieżąco..

Kilka zdjęć robionych pożyczonym 5d mkII z obiektywem 50mm 1.2 (dzięki Iza)
Zdjęcia robione w celu oswojenia się ze sprzętem gdyż jutro po raz pierwszy będę miał okazję być fotografem na ślubie.

Po szybkim obiedzie dogoniłem masę na skrzyżowaniu Narutowicza/Kopcińskiego.










Obiektyw i aparat robią spoko zdjęcia ale wypróbowanie tego sprzętu jedynie mnie przekonało, że takiego sprzętu nie kupię..
Kategoria author


Dane wyjazdu:
50.49 km 0.30 km teren
02:38 h 19.17 km/h

Czwartek, 30 maja 2013 | Komentarze 0

Do domu standardową drogą.
Kategoria author


Dane wyjazdu:
119.48 km 85.00 km teren
08:00 h 14.94 km/h

Sobota, 11 maja 2013 | Komentarze 1

Dymnno - błotnista masakra

Po pracy zostałem w Ożarowie. Wieczorem dojechali Ania z Piotrkiem i Wikim po mnie by ruszyć do Łochowa. Tereny znane z Dymna z przed kilku lat. Po ostatnich dość ulewnych deszczach nastawiłem się na brodzenie po pas w wodzie i bieganie po błocie ale nie przygotowałem się na najgorsze..
Odprawa techniczna. Wg zapewnień organizatora na każdy punkt da się dojechać na rowerze. Mało kto wierzy w takie zapewnienia. Przecież to Dymno..



Ech, muszę chyba kiedyś w końcu zalepić tą małą dziurkę w dętce. W sumie przed każdą jazdą dopompowuję koło. A trwa to od października...


Opis mam nadzieję się pojawi, choć po ponad 3 miesiącach od zawodów nie pamiętam za wielu szczegółów.

To może krótko:
Na Początek zapuściłem się w stronę rzeki Liwiec. Drugiego punktu szukałem ok 40 min przez ten czas przebiegłem kilka km po łąkach i lasach. Dalej na kilku PK było podobnie aż w końcu spotkałem Anię na trasie i później jechaliśmy już spokojnie. Błoto i przedzieranie się z rowerem przez zalane łąki i lasy okazały się niczym w porównaniu krwiożerczymi wszędobylskimi komarami. Stwierdziłem, że za rok na pewno nie startuję bo te zawody mnie przerastają. Widocznie organizatorzy doszli do podobnego wniosku bo w przyszłym roku robią odpoczynek. Jak widać organizacja pochłania równie dużo sił. Wiem ile to pracy na podstawie Bike Orientu.

Dane wyjazdu:
71.51 km 15.00 km teren
04:04 h 17.58 km/h

Sobota, 4 maja 2013 | Komentarze 4

Majówka w Rumunii - dzień 7
Mglisty poranek.

Ostatni dzień, żal odjeżdżać od sielskich krain.




Wioska cygańska.







Ostatniego dnia chcieliśmy koniecznie zjeść coś lokalnego w restauracji ale okazało się, że to nie takie proste. Restauracje co prawda były ale nie serwowały niczego do jedzenia.. Pozostało więc korzystać z uroków wiosny..


Ostatnia rowerowa awaria na 20km przed końcem podróży.


Okazało się, że to nie koniec awarii. Gdzieś na Słowacji urwał się tłumik więc powrót był bardzo głośny.
Więcej rowerów już by się nie zmieściło..

Skracanie korby..


Dane wyjazdu:
127.79 km 25.00 km teren
06:27 h 19.81 km/h

Piątek, 3 maja 2013 | Komentarze 0

Majówka w Rumunii - dzień 6
Po obfitym śniadaniu atakujemy koleją przełęcz.






Na szczytach >1800mnpm leży jeszcze śnieg.










V max 68km/h

Dane wyjazdu:
68.67 km 57.00 km teren
04:58 h 13.83 km/h

Czwartek, 2 maja 2013 | Komentarze 1

Majówka w Rumunii - dzień 5
Poranek był piękny..











Kąpiel w źródełku.


Kolejna awaria w postaci urwanej śruby mocującej siodełko.

Na szczęście na takie okazje znajdą się zawsze zapasy zipów ;P

Rach ciach i już jedziemy.

Opuszczone sezonowe wioski drwali.

Zasłużony posiłek na przełęczy >1300mnpm.


Na zjeździ łapie nas ulewa ale szybko docieramy do schronienia.

I intensywnie przeczekujemy.




W poszukiwaniu wody.
[url=http://s1152.photobucket.com/user/photo-mavik/media/IMG_4988_zps3e6dd827.jpg.html]
[/url]


Na koniec dnia tradycyjne ognisko.


Dane wyjazdu:
72.74 km 45.00 km teren
05:13 h 13.94 km/h

Środa, 1 maja 2013 | Komentarze 0

Majówka w Rumunii - dzień 4












Ktoś pracuje by odpoczywać mógł ktoś. Kolejna moja awaria dętki.

Głównym daniem był ser z gospodarstwa.




U wodopoju..



Chrabąszczy nie brakowało.

Kucharz wycieczki w akcji.


Dane wyjazdu:
67.30 km 54.00 km teren
05:36 h 12.02 km/h

Wtorek, 30 kwietnia 2013 | Komentarze 0

Majówka w Rumunii - dzień 3

Od rana bardzo ciepło. Okazało się, że wyjazd do Rumunii to najlepszy wybór jaki mogliśmy zrobić. Przez cały ten czas w Polsce było 12-15 stopni i ciągły deszcz a tutaj 25-30 stopni i ciągłe słońce :D

W jednej z miejscowości zaprosił nas do domu pewien gospodarz. Przyjął nas jadłem i napitkiem a Ania mu w tym pomagała.




Gospodarz był dość rozmowny ale nasza znajomość języka na tyle nie wzrosła by zrozumieć choć połowę. Ale dzięki rysunkom na kartce zrozumieliśmy co nam chciał przekazać. Chodziło mu o to, że szuka żony i żeby mu jakąś w Polsce znaleźć.



Wieczorem znowu zaatakowały nas awarie.

...

Na początek Łukasz a później Tomasz, w dodatku od razu dwa kapcie.


i znowu Łukasz..

Awarie i trudności w nawigacji a bardziej brak spodziewanych dróg spowodował, że już w nocy szukaliśmy noclegu.