Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi mavic z miasteczka Łódź. Mam przejechane 94392.51 kilometrów w tym 12839.43 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.66 km/h i się tym wcale nie chwalę bo nie mam czym
Więcej o mnie.

2021
button stats bikestats.pl
2020
button stats bikestats.pl
2019
button stats bikestats.pl
2018
button stats bikestats.pl
2017
button stats bikestats.pl
2016
button stats bikestats.pl
2015
button stats bikestats.pl
2014
button stats bikestats.pl
2013
button stats bikestats.pl
2012
button stats bikestats.pl
2011
button stats bikestats.pl
2010
button stats bikestats.pl
2009
button stats bikestats.pl
2008
button stats bikestats.pl

Archiwum bloga


Wpisy archiwalne w kategorii

author

Dystans całkowity:31198.36 km (w terenie 9748.33 km; 31.25%)
Czas w ruchu:1846:19
Średnia prędkość:16.75 km/h
Maksymalna prędkość:75.90 km/h
Liczba aktywności:589
Średnio na aktywność:52.97 km i 3h 08m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
11.56 km 6.00 km teren
00:44 h 15.76 km/h

Sobota, 30 czerwca 2018 | Komentarze 2

Bike Orient Ćmińsk
To tu to tam, kilka pk z pomocą auta.
Kategoria author, rajdy, zawody


Dane wyjazdu:
286.32 km 130.00 km teren
18:36 h 15.39 km/h

Piątek, 29 czerwca 2018 | Komentarze 0

Grassor 300
Nigdy nie jechałem żadnych "Śmiejowych" zawodów. Tym bardziej 300 km z trudną nawigacją w 24 h nigdy nie brzmiało to dla mnie zachęcająco. Ale chyba już 2 lata temu Paweł Brudło  - zwycięzca wielu Grassorów i większości rajdów na orientacje namawiał bo tym razem to on był budowniczym trasy. Jako, że start był blisko - tylko godzinkę z Wrocławia to postanowiłem spróbować w ramach rozjeżdżenia się przed wakacyjnym rajdem Wisła 1200. Nie lubię w sumie takich dystansów. Przez ładnych kilka lat takiego dystansu nie zrobiłem ale chciałem sprawdzić jak mi pójdzie.
Start ok godziny 11:00. Nie mam zamiaru jechać tyle godzin samemu więc choć na początek chciałem się podczepić pod Jarka. Niestety test montażu koszyków na bidon na goleniach wyszedł niepomyślnie, nie wytrzymał pierwszego zjazdu z asfaltu. Podczepiam się więc pod Łukasza i Krzyśka. Niestety mają nie moje tempo. Doganiam wiec ponownie Jarka i Romka. Skoro ich dogoniłem to znaczy że mają dobre tempo które może wytrzymam do końca. 
Pierwsza część mi się podobała, było ciepło i dużo punktów czyli tak jak lubię na mapie pięćdziesiątce. Niestety na nawigację się nie wysilałem bo stwierdziłem, że i tak sam lepiej bym tego nie zrobił. Ale starałem się cały czas kontrolować mapę - na wypadek odskoczenia grupy :P Myślę, że sporo nawigacyjnie mnie ta impreza nauczyła. Przy "niewidocznym zamku" łapię kapcia i już wiem, że grupa mi ucieknie. Na "szczęście" następny punkt był jednym z trudniejszych i sporo osób go szukało. Tutaj nadrobiłem stracony czas i w sumie jeszcze poczekałem na Jarka i Romka.
Druga część na północ to już mapa setka do tego dochodziła jazda w nocy i dodatkowe atrakcje w postaci rozświetleń najbliższych punktów. Czyli w sumie to z czego słynął od zawsze Grassor. Z niewiadomych przyczyn moja prawie nowa lampka Convoy S2+ szybko się rozładowuje. Na średniej mocy działa ok. godziny. Może miał ktoś podobny problem lub wie jak to naprawić.
Więc nie byłem przygotowany na jazdę nawet połowy tej krótkiej nocy samemu. Oszczędzałem jak mogłem lampkę ale i tak pod koniec "pasożytowałem" na lampkach grupy. Międzyczasie dołączył się Robert i jechaliśmy tak prawie do końca. Cały czas kusiło mnie odłączenie się i skrócenie trasy. Ale za każdym razem mówiłem sobie tylko jeszcze jeden punkt. Aż dojechaliśmy do punktu na zachód od bufetu. Szukaliśmy go przez godzinę w ulewie w kilka osób. To mnie pokonało. Nie byłem zdecydowanie na to gotowy. Na szczęście do bufetu już było blisko więc porzucam grupę i pojechałem prosto na śniadanie bo miedzy czasie zrobił się dzień. Grupa również jednak sobie odpuściła jeden punkt i mnie dogoniła. 
Twarożek, ogórki, ziemniaki, smalec.. ech ale to było dobre. Na dodatek podczas posiłku obowiązywał stop czas. Czyli pełen luksus spokoju i odpoczynku.
No ale żeby nie było za wesoło w końcu nastąpił czas, że trzeba było ruszyć. Zdecydowanie najtrudniejsza chwila na tych zawodach. Ruszyć o ok 5 rano w całkowicie przemoczonych ciuchach przy chłodzie poranka po deszczu.. Po kilku kilometrach jechało się już nawet przyjemnie.
Pod koniec odpuszczam z Robertem szukanie przedostatniego punktu, taki plan miałem od dawna. Nie chciałem być klasyfikowany z Jarkiem  i Romkiem na równi bo wiem że sam takiego wyniku nigdy bym nie wykręcił. Jedziemy na "pokrzywowy punkt". Tutaj mam w sumie najwięcej siły biegam po pokrzywach i czekam na mecie na Roberta żeby mieć podobny czas choć to i tak już nie ma znaczenia.
Przyznam, że (piszę to miesiąc po rajdzie) z perspektywy czasu nie zmieniłem zdania i nie do końca podobają mi się takie rajdy - może jak zmienię rower to zmienię zdanie. Ulewa na trasie również psuje trochę obraz. Bardzo nie lubię jeździć w deszczu. Może w sumie w przyszłości wezmę kurtkę przeciwdeszczową to będzie lepiej :P Spora ilość piachu tak ze 100 km za dużo :P W każdy razie ogólnie jestem zadowolony że jakoś dałem radę i się trochę w końcu rozjeździłem.
Pierwszy raz miałem do czynienia z potwierdzaniem punktów elektronicznie przez aplikacje. Nie wiem czy to lepiej. Może pod pewnymi względami łatwiej ale trochę brakuje tego klimatu szukania lampionów.
Edit: Wiele spostrzeżeń z Grassora przydało mi się na rajdzie Wisły 1200. Np. to że jestem jednak w stanie robić codziennie 200km :P
Miejsce 6/44
Kategoria author, rajdy, zawody


Dane wyjazdu:
34.56 km 8.50 km teren
02:24 h 14.40 km/h

Piątek, 15 czerwca 2018 | Komentarze 0

Przez miasto po namiot.
Kategoria author


Dane wyjazdu:
29.14 km 8.00 km teren
01:48 h 16.19 km/h

Niedziela, 10 czerwca 2018 | Komentarze 0

Święto rowerzysty
Pojechałem sprawdzić co nowego ale o ile sam przejazd przez miasto poszedł trochę sprawniej to na miejscu - w parku nic nowego nie zauważyłem.
Później na Wojnów.
Po wymianie klocków z przodu na półmetaliczne czuć wyraźną różnicę na plus.
Edit: Uff w sumie po kilku miesiącach od ostatniego grzebania i "rozjechania" bloga w końcu znalazłem chwilę czasu żeby to naprawić. 
Kategoria author


Dane wyjazdu:
18.07 km 6.00 km teren
01:04 h 16.94 km/h

Sobota, 9 czerwca 2018 | Komentarze 0

Przez Maślice do Leśnicy.
Kategoria author


Dane wyjazdu:
5.60 km 5.00 km teren
00:38 h 8.84 km/h

Piątek, 8 czerwca 2018 | Komentarze 0

Kategoria author


Dane wyjazdu:
37.76 km 28.00 km teren
02:01 h 18.72 km/h

Piątek, 1 czerwca 2018 | Komentarze 0

Okolice Łomnicy i Jeleniej Góry. W końcu zacząłem jeździć nowymi drogami. Miałem dojechać do zamku w Marczycach ale to innym razem. Powoli przymierzam się do szukania ciekawych miejsc pod zawody - może w przyszłym roku. Ale wolę objeździć dobrze teren bo w sumie tylko wydawało mi się że trochę znam okolicę. Znalazłem przy okazji miejsce gdzie stał na Rudawskiej Wyrypie punkt H2. Susza że na szczycie górki rośliny usychają ale w lesie bliżej Jeleniej Góry bagna nie do przebycia zryte przez terenówki.
Kategoria author


Dane wyjazdu:
18.81 km 10.00 km teren
00:47 h 24.01 km/h

Czwartek, 31 maja 2018 | Komentarze 0

Można powiedzieć że służbowo dostarczyć przesyłkę do fabryki. Test nowego licznika Cateye. W końcu ciepło i fajnie się jeździ.
Kategoria author


Dane wyjazdu:
10.67 km 2.50 km teren
00:48 h 13.34 km/h

Niedziela, 13 maja 2018 | Komentarze 0

Z sąsiadem na test przyczepki wzdłuż Odry.
Kategoria author


Dane wyjazdu:
124.93 km 90.00 km teren
09:03 h 13.80 km/h

Sobota, 5 maja 2018 | Komentarze 0

Rudawska Wyrypa
Od wielu lat jestem kibicem na tych zawodach. Od zawsze są to raczej niszowo rowerowe zawody. Trasy piesze mają o wiele większe wzięcie. W końcu się złożyło, że było ciepło więc udało się wystartować. Oczywiście w ramach wstępnego przygotowania przed Rajdem Wisły 1200 zapisałem się na trasę 200km Byłem przekonany że napisałem już relację do tych zawodów. A teraz gdy jestem kilka dni przed startem w kolejnej edycji postanowiłem napisać co nie co żeby sobie przypomnieć jak to było. 
Start o 24:00. Chyba nigdy nie startowałem w takich zawodach do tej pory. Różnorodność map, rozświetleń i stopień ich skomplikowania trochę mnie przerósł. Zapytałem więc czy mogę się dołączyć do "Czarnych". Choćby tak na początek bo za bardzo nocą nie jeździłem do tej pory. Zgodzili się i nawet wybrali wygodny dla mnie wariant zachodni. Ja znając swoje możliwości i słabą formę od początku rozważałem dogodne miejsce do porzucenia jazdy nocnej na rzecz przespania się w domu i ruszenia rano na OS. 
Po złapaniu kilku punktów o ok 3 w nocy stwierdzam, że jednak zawijam się przespać choć nie byłem jakoś bardzo zmęczony ale z każdym PK oddalałem się od domu więc wolałem nie ryzykować masakrowania się przez cały następny dzień. No ale co to były za punkty! Mokra łąka na początek, Góra Tunelowa przejeżdżałem dziesiątki razy obok niej i nie miałem pojęcia że jest aż tak stroma. Z jaskinią było trochę więcej biegania ale się udało i to też była super miejscówka.
Pogoda na jutro zapowiadała się super więc wolałem jechać sobie na świeżo dla przyjemności. Nie udało złapać się PK który miałem po drodze. Jak dla mnie zbyt mało widoczna ścieżka :P
Rano wymieniłem kartę startową na OSa. Do wyboru 5 PK z 10. Wg zapewnień organizatora miało być dużo wiatrołomów na trasie. Może i jechałem mało optymalnie ale jako że trochę znam te tereny wydaje mi się że zrobiłem przynajmniej bardzo mało podjazdów no i nie spotkałem żadnego wiatrołomu. Bardzo przyjemnie mi się jechało ten odcinek i wydaje mi się że przejechałem go dość szybko (chyba poniżej 2h).
Wymieniłem po raz kolejny kartę i ruszyłem znowu do Trzcińska - prosto do domu ;P. Okazało się że optymalny wariant prowadził przez naszą łąkę więc uzupełniłem sobie wody i inne zapasy, ogólnie tracąc ok pół godziny ale między czasie tłumaczyłem Markowi o co chodzi w tych zawodach bo równolegle ze mną ruszyła trasa piesza 25 i większość w tym czasie przetaczała się przez naszą łąkę.
Następny był PK przy schronisku Szwajcarka. Później kolejny szczyt górki i rejony stawów Karpnickich. Tu zaczynają się schody czyli podjazd do Gruszkowa. Trochę na głodzie wtoczyłem się na punkt żywieniowy. Długo dochodziłem do siebie ale z nowymi siłami ruszyłem dalej. Kolejne kilka punktów są dla mnie niespodzianką bo nie odwiedzałem wcześniej tych miejsc. Ale najciekawszy był tunel kolejowy pod Przełęczą Kowarską. Naprawdę nie wiem jak to się stało że nie wiedziałem o jego istnieniu choć też przejeżdżałem nad nim kilkanaście razy. No ale sam tunel sam w sobie robił wrażenie ale dochodziły inne okoliczności. Jechałem ten etap w dzień więc nie miałem ze sobą żadnej lampki a tunel ma długość 1025m i lekko zakręca. Jechałem więc z latarką z telefonu ale, ale przejechałem cały i nic. Zasięgu brak. Pojechałem jeszcze raz po ciemku na druga stronę aby się skontaktować z organizatorem. Powiedział że Zbyszek był w tunelu i zgłaszał że nie ma lampionu. No ale żeby jechać dalej wystarczyło przejechać tunel po raz 3 i szukać kolejnych PK. Z górki ale dość długi przelot w stronę Kamiennej Góry i dalej na północ znowu pod górkę. Coraz ciężej, coraz większe zmęczenie. Wieczorem zaczęło się szybko ochładzać. Na terenach OSu spotkałem po raz kolejny Aramisów. Szybko się już ściemniało ale oni wyruszyli niedawno na OSa i jechali w przeciwną stronę. Ja złapałem jeszcze punkt u podnóża zamku Bolczów. Również punkt zrobił na mnie spore wrażenie że tak znane miejsce skrywa tak ciekawe okolice. Do bazy zjeżdżam ok 20:46.
Zawody super, odkryłem sporo bardzo ciekawych miejsc w których normalnie pewnie nigdy bym się nie pojawił. Ale zdecydowanie stwierdzam że rajdy 24 godzinne nie są dla mnie. 
Ostatecznie zajmuje .. ostatnie 9 miejsce z 26 zdobytymi PK (Zwycięzca Zbyszek Mossoczy zdobył ich 51) 

Kategoria author, rajdy, zawody