Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi mavic z miasteczka Łódź. Mam przejechane 94392.51 kilometrów w tym 12839.43 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.66 km/h i się tym wcale nie chwalę bo nie mam czym
Więcej o mnie.

2021
button stats bikestats.pl
2020
button stats bikestats.pl
2019
button stats bikestats.pl
2018
button stats bikestats.pl
2017
button stats bikestats.pl
2016
button stats bikestats.pl
2015
button stats bikestats.pl
2014
button stats bikestats.pl
2013
button stats bikestats.pl
2012
button stats bikestats.pl
2011
button stats bikestats.pl
2010
button stats bikestats.pl
2009
button stats bikestats.pl
2008
button stats bikestats.pl

Archiwum bloga


Dane wyjazdu:
64.60 km 50.00 km teren
04:20 h 14.91 km/h

Niedziela, 2 czerwca 2019 | Komentarze 0

Bike Maraton - Jelenia Góra
Mój pierwszy start w maratonie mtb od ok 6 lat. W zasadzie to jedyny prawdziwie górski mtb zaliczyłem prawie 10 lat temu w Szklarskiej Porębie.
Tutaj też podszedłem dość ambitnie stwierdzając że jadę giga (ok78km) w ramach testu przed Carpatia Dyvide.
Jak się okazało błędem było rejestrować się dzień wczesniej w biurze zawodów bo przed samym startem praktycznie nie było kolejek.
Dystans Giga startował pół godziny wcześniej niż reszta dystansów.
Na rynku pojawił się spory tłum ale tylko ok 200 zawodników na dystansie giga. Od początku jechałem sobie z tyłu nie spiesząc się. Asfalty i szutry ciągnęły się ok 15 km. Po wjechaniu w teren nie musiałem długo czekać. Coś mi się stało z przerzutką przednią i w zasadzie z przodu została mi tylko najmniejsza zębatka (tak mam jeszcze korbę z 3 blatami z przodu). Jakoś dotoczyłem się do bufetu na 19 kilometrze i tam walczyłem z naprawą. Okazało się że przy ostatnim rozkręcaniu wahacza nie dokręciłem przerzutki i mi się obsunęła uniemożliwiając zmianę biegów gdyż zahaczała o blat. Wyjątkowo trudny dostęp do śrubek od dołu zmusił mnie do .. zdjęcia korby. W sumie zajęło mi to ok 20 min :/ Międzyczasie dogoniła mnie grupa z mega - jakieś 200-300 osób. 
Trochę się tym faktem zniechęciłem ale stwierdziłem że jeśli nie złapią mnie skurcze to jednak jadę giga. Miałem trochę wolniejsze tempo podjazdów niż grupy które mnie powoli wyprzedzały ale na zjazdach jak dla mnie musiałem wyjątkowo wolno jechać bo wąskie ścieżki to uniemożliwiały. Na zjeździe ze Skalnika (945mnpm) trochę łapały mnie skurcze ale stwierdziłem że je rozjeżdżę (polecam Skalnik - najwyższa górka w okolicy i jedna z najciekawszych a zjazd czerwonym na północny wschód także jeden z najbardziej wymagających nawet dla endurowców). Po chwili namysłu na rozjeździe pojechałem dalej w dół by rozpocząć dość stromy i długi podjazd dalej na Wołek. Skurcze dopadły mnie ponownie. Niestety woda mi się już kończyła więc jedynym słusznym wyborem był odwrót na mega. Te rejony w stronę Janowic znam bardzo dobrze i gdybym miał te przynajmniej pół litra wody więcej to myślę, że dałbym radę. 
Wróciłem do rozjazdu i za chwilę znalazłem bufet. Zgłosiłem, że skracam trasę jak się okazało przede mną zrobiło już tak kilka osób. 
Jakoś jadę dalej nie tracąc już tak prędkości do lepszych zawodników ale coraz więcej wyprzedza mnie gigowców którzy jadą przynajmniej 2 razy szybciej niż ja. Trochę żałuję, że w zasadzie od rozjazdu jest już płasko i mogłem jednak jechać giga. Ale na 5 km przed metą znowu łapie mnie mocny skurcz w prawą nogę uniemożliwiając jakiegokolwiek ruchu na rowerze przez kilka minut. Po wejściu na rower już jest w miarę ok i jakoś dotaczam się na metę.
Myślę, że w 60% wypadków głównym powodem skurczów na rowerze są w moim przypadku wszelkie tzw izotoniki. Tym razem też ich trochę piłem i myślałem że "Bye" będzie trochę lepsze ale znowu się rozczarowałem. Po odpoczynku i rozejrzeniu się po miasteczku poszedłem na posiłek i tu kolejne spore rozczarowanie. Makaron miał być za ponad godzinę. Już to przerabiałem w Szklarskiej ale tu było jeszcze gorzej bo w końcu się nie doczekałem. 
Miedzy czasie przyjechał m in Krystian i dowiedziałem się o fajnej trasie z wczorajszego wyścigu xc - Maja Race. Szczególnie zainteresował mnie duży kamień na trasie a później okazało się że fajnych kamieni jest tu sporo. 
Pojechałem więc zobaczyć jak to wygląda. Pierwszy kamień rzeczywiście zrobił na mnie wrażenie. Chwilę musiałem pomyśleć jak go w ogóle pokonać. Dla pewności zjechałem z niego dwukrotnie. Jechałem sobie powoli trasę, przystając na chwilę przed większymi kamieniami. Zrobiłem praktycznie całą trasę nie czując się na siłach po maratonie w jednym miejscu. Trasa super ale się bardzo mocno ujechałem jednak zaraz po maratonie męczy każda górka. Ciekawostka, że byłem tu ok 2 lata temu i przejechałem ok 1/4 tej trasy próbując się wydostać z tego lasu i mocno się wtedy dziwiłem takiemu układowi ścieżek. A dopiero teraz się wyjaśniło że to jest jedna z najtrudniejszych tras xc gdzie odbywają się mistrzostwa w xc. Pewnie wpadnę tu jeszcze nie raz pokonać te kamienie.  
Finalnie ląduję na 187 miejscu ale jak by po za główną klasyfikacją
Wyszło tylko 56 km i może 1/3 z tego nie jechałem wcześniej ale to albo asfalty albo mam wrażenie ścieżki powstałe specjalnie pod maraton. Do sprawdzenia mam przebieg trasy od Janowic z pętli giga. Bo mam wrażenie że kilkoma drogami nie jechałem.
Kategoria full, rajdy, zawody



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa esukc
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]